WSTĘP
Jak ogólnie wiadomo uzależnienie od komputera opiera się na ... STOP ! Na tej stronie nie
ma miejsca na takie naukowe opisy tego coraz większego problemu ! Postanowiłem stworzyć
tę strone, bo mam już dość patrzenia, jak ludzie nic nie wiedzący o tym problemie wypisują
jakieś suche informacje na ten temat i myślą, że komuś to pomoże. Z pewnością Ty również, nim
trafiłeś tutaj, przeglądnąłeś kilkadziesiąt stron na ten temat i nic szczególnego nie znalazłeś. Pewnie
połowa z nich była napisana przez jakichś psychologów, którzy swoją wiedzę opierają wyłącznie
na książkach, a sami nigdy osobiście nie byli uzależnieni od komputera. Teraz masz okazję dowiedzieć się
,z praktycznego punktu widzenia, co to znaczy być uzależnionym. Wszystkie sytuacje przedstawione tutaj są
prawdziwe, wszystkie moje wypowiedzi są oparte na moich własnych doświadczeniach. Ten tekst jest skierowany głównie do młodych ludzi, uczniów, którzy zaprzepaszczają swoje szanse, przesiadując przed komputerem. Przeczytaj i zobacz czy na pewno chcesz
być taki jak ja byłem niegdyś...
CZĘŚĆ PIERWSZA: ZACZYNA SIĘ NIEWINNIE...
Wszystko zaczęło się kilka lat temu kiedy jeszcze chodziłem do szkoły. Dostałem swój pierwszy komputer i byłem bardzo szczęśliwy. Grałem w gry, jedna za drugą, po 2 - 3 godzinki dziennie. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że z czasem przestało mi iść w szkole.
Dziwna sprawa, bo wcześniej miałem świadectwa z paskiem. Pomyślałem, że to jakiś przelotny brak kondycji i postaowiłem żyć dalej tak jak dotąd.
Jednak kolejne lata przynosiły coraz gorsze wyniki. Rodzice byli niezadowoleni, że tak kiepsko się ucze, oni już wiedzieli, że to przez komputer, ja jeszcze nie. Po pewnym czasie w domu
został założony internet. Cudo techniki dzięki któremu możemy znaleźć jakąś informacje bez konieczności chodzenia po bibliotekach.
Wtedy to żywo zacząłem zastanawiać się czy nie chciałbym zostać informatykiem. Niestety wszystko
wskazywało na to, że mimo największych chęci nie zostanę nim, bo podstawą informatyki jest matematyka, której ja niestety nie rozumiałem i jakoś nigdy nie chciała mi wejść do głowy.
ZACZYNA SIĘ ZABAWA...
Rodzice coraz bardziej na mnie narzekali. Stało się to moim utrapieniem. Nie wiedziałem co jest nie tak. Zrzucałem wszystko na wiek dojrzewania, nie myśląc, że temu wszystkiemu winien jest komputer.
Oni zawsze czegoś chcieli wtedy, kiedy ja miałem coś do zrobienia przy komputerze, a zawsze było coś do zrobienia - to
zainstalować system, to wypróbować nową gre, to przeskanować w poszukiwaniu wirusów, odebrac pocztę, zobaczyć nowe posty na forum - słowem nie było dnia kiedy nie siedziałbym przed komputerem.
I nie było to siedzenia tak jak dawniej po 2 - 3 godziny. Mój plan dnia wyglądał mniej więcej tak: rano wstać po zarwanej nocy, szybko się umyć, ubrać i pędem do szkoły. W szkole jak w szkole - byle przetrwać do końca. Na przerwach się uczyłem, odpisywałem zadania. Na ostatnich lekcjach zwykle marzyłem o przyjściu do domu i ... walnięciu się przed komputer.
W drodze do domu rozmawiałem z kolegami na tematy związane z komputerem, inne wydawały mi się nudne. Przychodziłem do domu, rzucałem plecak, myłem ręce, i siadałem przed komputerem. Siedziałem tak zwykle przez 3 godziny dopóki mama nie wracała z pracy. Wtedy wyłączałem komputer na chwile, żeby nie widziała ze siedziałem, zajmowałem się czymś innym, a jak już przyszła i zobaczyła ze robie co innego, to spowrotem siadałem i siedziałem do wieczora, czyli jakieś 7 godzin bez przerwy. Zdarzały się sytuacje, że nie miałem czasu isć do ubikacji, bo coś tam robiłem, dopiero w ekstremalnej chwili w te pędy biegłem do klozetu.
Jeżeli się uczyłem, to robiłem to nie więcej niż godzine. To było maksimum. Moja nauka polegała na tym, żeby zaspokoić i uciszyć własne sumienie. Otwierałem książke, czytałem rozdział który akurat przerabialiśmy i to było wszystko. Wmawiałem sobie, że "zawsze coś mi w głowie zostanie" - i zostawało. Na porządku dziennym były oceny dostateczne. Dotychczasowe piątki i szóstki zostały zastąpione przez tróje i dwóje. Pamiętam jak siedziałem w nocy, kiedy wszyscy w domu już smacznie spali, a ja przeklinałem się w duchu, ze nie wziąłem się do nauki wcześniej. Ale szkoła to jak wiadomo nie tylko nauka, ale i zadania domowe w dużej ilości. Można zatem łatwo wykalkulować, ze jeśli siedziałem przed komputerem do 21, później uczyłem się godzine, a następnie jeszcze odrabiałem tony zadania domowego, to chodziłem spać około 1 w nocy.
Dla niektórych może to jeszcze 'normalna' godzina, jednak mój mózg o tej porze już odmawia posłuszeństwa. Zadania zwykle miałem odrobione 'na odczep sie' i 'byle coś było'.
Po takiej zarwanej nocy rano chciało mi się spać, często spóźniałem się na lekcje. Nigdy nic nie umiałem, zakuwałem na 5 minutowych przerwach żeby uspokoić sumienie, ale taka nauka nie przynosiła rezultatów. I to było widać na moich świadectwach, było widać az zbyt dobrze...
GRY INTERNETOWE TYPU OGAME I TIBIA...
Powiem tylko jedno - jeśli masz słabą wole i jesteś skłonny do uzależnień - nie zaczynaj nawet. Dla niektórych ta gra jest po prostu dobrą zabawą, a dla niektórych jej świat przesłonił świat realny. Ja spróbowałem. Grałem jakieś dwa tygodnie, po czym wycofałem się z niej, bo widziałem pierwsze oznaki uzależnienia. Mam szczęście, że zdążyłem. Nie będę się tu rozpisywał o tych grach i o uzależnieniach z nimi związanymi.
Skutki grania w takie gry możesz znaleźć, choćby szukając na google.pl
RODZICE...
Znasz skądś te i podobne zdania ? "Kończ już siedzieć", "Ty tylko siedzisz przed tym komputerem", "Pouczył byś się zamiast grać", "Znowu grasz ?!", "Ile można siedzieć", "Nie masz żadnych obowiązków, tylko grasz !", "Wyłączaj już ten komputer !", "Bierz się do nauki ! Skończ wreszcie siedziec przed komputerem !!!"
Pewnie znasz, jeśli jesteś jednym z tych, którzy mają trudności w pokonaniu komputera, bynajmniej nie w grze, ale w życiu. Strasznie się zawsze denerwowałem gdy je słyszałem. Kiedyś przez taki wybuch straciłem klawiature na tydzień. Później jednak doszedłem do wniosku, że to rzeczywiście jest głupie tak cały dzień przed komputerem siedzieć. Tak na zdrowy rozsądek. Kiedyś, kiedy przyszedł do mnie mój mały soistrzeniec mogłem się poczuć tak jak moi rodzice. Mały siedział cały dzień na komputerze, a ja za nic w swiecie nie mogłem go przeoknać żeby już skończył, ze lepiej się przejdziemy na pole i pokopiemy piłe, zamiast tak siedziec w domu. Do niego jednak to nie docierało. Dotarło dopiero wtedy kiedy przyszli jego rodzice i musiał wracać do domu. Zaczął płakać, że nie chce, bo on chce jeszcze grać. Zrozumiałem wtedy, że ja też wyglądam podobnie kiedy tak całymi dniami przesiaduje tak jak on.
Rodzice zawsze chcą pomóc swoim dzieciom. To uporczywe gadanie o wyłączeniu komputera, jakkolwiek było wkurzające, zawsze ma Ci pomóc.
Oni nie chcą każa ci wyłączyć komputera po to żeby Cię zdenerwować, tylko po to żebyś przejrzał na oczy i coś w życiu osiągnął. Oni są dużo mądrzejsi niż Ci się wydaje.
Przeżyli dużo więcej niż Ty i wiedzą, że siedząc przed komputerem i grając daleko nie zajedziesz. Chcą Ci pomóc to zrozumieć. Często nie wychodzi im to
zbyt dobrze i ma odwrotny skutek - Ty się buntujesz i siedzisz jeszcze dłuzej zebby zrobić im na złośc. Wtedy oni nie mogą zrobic nic innego jak tylko odłączyć Cię na kilka dni, mając nadzieje, że zmądrzejesz. Pamiętaj, że oni to robią tylko po to zebyś kiedyś w dorosłym życiu niczego nie żałował i żeby żyło Ci się jak najlepiej.
KUBEŁ ZIMNEJ WODY...
Zaczęła się szkoła średnia. Wakacje spędziłem na codziennym graniu w różne gry. Codziennie od 8 rano do 14, a później znowu od 15 do 22 czasem do północy. Może dla niektórych to brzmi niewiarygodnie, ale uwierzcie, przed komputerem czas leci strasznie, ale to strasznie szybko, a człowiekowi uzależnionemu od niego nigdy się nie nudzi, bo zawsze jest coś ciekawego do zrobienia.
Szkoła średnia to już wyższy poziom, większe wymagania. Dostałem się do dobrego liceum i miałem tego świadomość. Pod koniec wakacji powiedziałem sobie, ze dość z komputerem, biore się do nauki, żeby dobrze wystartować w nowej szkole. Poziom był wysoki, trudno było mieć dobre oceny, jednak mnie się udawało. To było super. Wrzesień, październik, w tych miesiącach nie mogłem wyjśc z podziwu, że mnie znowu stać na takie oceny. Siedzenie przed komputerem zredukowałem praktycznie do minimum, choć przyznaje było to strasznie trudne. Szczególnie jeśli ma się komputer w pokoju. Podczas nauki zwykle nie mogłem się skupić, cały czas zerkałem na komputer. Wmawiałem sobie, że nie mogę, musze się tego nauczyc. Skutkowało, lecz to nie trwało długo. W grudniu zaczęło się to samo co było od zakupienia komputera. Znowu zacząłem przed nim spędzać dużo czasu. Kiedy się uczyłem co chwile zerkałem na komputer. W ogóle nie mogłem się skupić. Cały czas myślałem czy aby może ktoś nie zagadał do mnie na GG, a może akurat jakiś mail przyszedł, albo
ktoś odpowiedział na mój post na forum. I tak się działo codziennie. Nie mogłem się przez to wystarczająco skupić na nauce. Pomagało jedynie włączenie komputera i sprawdzenie tej poczty/forum/komunikatora. Ale jak już włączyłem komputer tak nauka szła na bok. Co prawda miałem książke przed soba, ale służyła ona bardziej uspokojeniu
mojego sumienia, niż nauce. Cicho i niepostrzeżenie mijały godziny, a ja dalej siedziałem z książką przed soba przeglądając internetowe nowinki. I tak zwykle przychodził wieczór i zaczynał się standardowy cykl czyli nauka w nocy, w dzień komputer, a spanie jak wystarczy czasu.
Oceny były fatalne, żeby nie powiedzieć straszne. Zbliżał się koniec pierwszej klasy liceum. Miałem takie świadectwo, że aż strach go było pokazać rodzicom. Nie byłem z niczego zagrożony, ale na świadectwie były praktycznie same dwóje i tróje. Mama była zła na to, że przez cały rok marnowałem czas siedząc przed komputerem zamiast się uczyć. Od taty dostałem takie kazanie jakiego w życiu nie dostałem i mam nadzieje, że nie dostane. I własnie w tym momencie moje myślenie zwróciło się o 180 stopni. Z mózgu tak jakby spadła jakaś ciemna kurtyna która przysłaniała mi świat i wszystko stało się jasne. Zrozumiałem, że jak tak dalej będzie się działo jak się dzieje, jeżeli nic z soba nie zrobie, to nie mam szans w życiu. Zrozumiałem, że jestem jak ten alkoholik w parku, którego butelka doprowadziła na samo dno. Zrozumiałem, że jestem taki jak on - bez rodziny, pieniędzy wizji na przyszłość. On to wszystko stracił
z powodu alkoholu, a ja z powodu komputera. Była jednak między nami jedna różnica. Ja mogłem jeszcze wszystko naprawić, on niestety już nie.
Wtedy zadałem sobie w myśli proste pytanie, czy chce skończyć tak jak on ? Na ulicy ? Bez pieniędzy i wizji na przyszłość ? No bo co innego mogłoby mnie czekać w dzisiejszych czasach bez solidnego wykształcenia ? Jedynie życie na skraju i obawa przed jutrem.
NOWE, DRUGIE ŻYCIE...
Dzisiaj jestem studentem stypendystą i Bogu dziękuje, ze wtedy otworzył mi oczy. Wszystkie pozostałe klasy liceum ukończyłem z wyróżnieniem, mature zdałem na 4, 5, dostałem się na wymarzone studia, dobrze sobie na nich radze, znam kilka języków obcych - jednym słowem udało mi się odbić od dna i wypłynąć na powierzchnię !
A wszystko to dzięki temu, że znalazłem przyczynę moich problemów. Komputer. Ograniczyłem jego użycie. Pomyślałem ze nie może być tak, ze całe zycie strace na siedzeniu przed szklanym monitorem, ze zaprzepaszczę swoje szanse na dobre zycie. "Komputer został stworzony dla człowieka, a nie człowiek dla komputera" to stało się moim mottem kiedy włączałem komputer. Wreszcie zrozumiałem co jest najważniejsze i bardzo dobrze na tym wyszedłem.
DROGA DO SUKCESU ?
Po prostu pomyśl - co powiesz szefowi na rozmowie kwalifikacyjnej jeśli kiedys zapyta Cię co umiesz ? Chyba nie powiesz mu ze umiesz podkładać bomby w jakiejś tam grze, albo ze umiesz podkręcić procesor. Z takimi "kwalifikacjami" na pewno nie znajdziesz pracy. Ale jeśli od dziś powiesz sobie "dość !" i nie będzie to tylko chwilowy zryw, to masz jeszcze szansę nadrobić stracone możliwości. Ogranicz używanie komputera do minimum. Świat się nie zawali jeśli przez kilka dni nie będziesz sprawdzał poczty czy komunikatora. Doświadczyłem tego kiedy zepsuł mi się komputer. Nie miałem go wtedy chyba około tygodnia. Przez tydzień w mojej głwowie plątały się myśli, że pewnie ktoś coś odemnie chce na GG, a mnie akurat nie ma. Głupie myśli. Gdy uruchomiłem ponownie komputer po tygodniu okazało się ze nikt się nawet nie odezwał w tym czasie, a na poczcie były tylko jakieś reklamy. Naprawdę nic się nie stanie jeżeli w tym dniu nie włączysz komputera.
Pomyśl o tym kiedy jutro znowu będziesz chciał pograć, albo odruchowo sprawdzić poczte. Czy nie lepiej byłoby te 3 godziny stracone na graniu poświęcić na naukę języka ? Z własnego
przykładu wiem, że tak, bo przynosi to niewyobrażalne korzyści. Może nie po tygodniu czy miesiącu, ale po latach. I pomyśl o tej satysfakcji. Ktoś Cię pyta czy znasz jakiś język obcy, a Ty bez wachania odpowiadasz "oczywiście, znam 4 języki w tym jeden perfekt". Kto nie chciałby takiego pracownika ! Pomyśl ile możesz zarabiać! Z pewnością szef doceni odpowiednio Twoje umiejętności.
A teraz pomyśl - ile czas już siedzisz dziś przed komputerem ? Czy to aby nie za długo ? A może lepiej byłoby ten czas inaczej spożytkować ? Może wyłączysz teraz komputer i weźmiesz się do nauki ? Ja nie namawiam, ja po prostu dobrze Ci radzę, bo wiem ze to się opłaca
ZOBACZ KSIEGE GOSCI |
DODAJ WPIS DO KSIEGI GOSCI
|